Cukier krzepi?
Od popularnego niegdyś sloganu Melchiora Wańkowicza „cukier krzepi” do wspomnianego we wstępie „biała śmierć” minęło już dobrych kilkadziesiąt lat. Czy to ostatnie, tak radykalne sformułowanie jest uprawnione? Wdaje się, że tak.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) już od dawna zaleca zmniejszenie dziennego spożycia cukru do mniej niż 10 proc. zapotrzebowania organizmu na energię. W przypadku dorosłych to około 200 kalorii (czyli 12 łyżeczek od herbaty), a w przypadku dzieci – 150 kalorii (9 łyżeczek od herbaty). Czy stosujemy się do tego? Najczęściej niestety nie, na usprawiedliwienie warto dodać, że często zupełnie nieświadomie.
Pamiętajmy, że cukier jest wszędobylski, dodaje się go do prawie każdego przetworzonego produktu: jest w napojach gazowanych, cukierkach, ciastach, jogurtach, a nawet w chlebie, dodaje się go do ketchupów, sosów pomidorowych, sosów sałatkowych, produktów w puszkach i hamburgerów.
Nie dość, że cukier szkodzi zębom i wywołuje wiele poważnych chorób to jeszcze jest on w naszym organizmie bardzo szybko zamieniany w tłuszcz, którego potem trudno się pozbyć. Co gorsza, jest to najczęściej tzw. tłuszcz trzewny, otaczający wewnętrzne narządy ciała i powodujący często miażdżycę, nadciśnienie czy cukrzycę.
Cukier uzależnia.
Nie każdy zdaje sobie sprawę, że skoncentrowana dawka kalorii jaką daje cukier, prowadzi do gwałtownego wzrostu poziomu dopaminy w mózgu, czyli neuroprzekaźnika odpowiedzialnego m.in. za odczucie przyjemności. Z czasem tolerancja organizmu na cukier wzrasta, więc, aby zapewnić sobie przyjemność sięgamy po jego coraz większe dawki. Koło się zamyka, tyjemy.
Czy każdy cukier jest zły? Niestety tak. Nawet cukier trzcinowy. Zawiera ogromne ilości sacharozy, podobnie jak cukier brązowy (czyli buraczany nierafinowany), czy biały rafinowany. Jej zawartość w cukrze trzcinowym jest o 2 proc. mniejsza niż w białym, czy brązowym. A cukier palmowy? To ciągle sacharoza – w tym przypadku 70 – 79 proc. Pozostałe jego składniki to glukoza i fruktoza (po 3 – 9 proc.), więc nieco lepiej od pozostałych cukrów. Jednak jego kaloryczność ciągle pozostaje wysoka.
Miód zamiast cukru!
Dobrym zamiennikiem cukru jest naturalny miód. Ma wiele zalet: posiada dużo mikroelementów oraz w enzymy o działaniu bakterio i grzybobójczym. Wspiera nasz układ nerwowy, układ krążenia, przewód pokarmowy, moczowy oraz ma dobroczynny wpływ na skórę, ma też właściwości przeciwzapalne.
Warto jednak pamiętać, że miód pod wpływem wysokiej temperatury (powyżej 60 st. C) traci część swoich korzystnych właściwości. Należy więc poczekać aż kawa nieco przestygnie lub rozpuścić go w ciepłym mleku, który dodajemy do kawy. Miód jest słodszy od cukru, dlatego można dodać go mniej – co także ograniczy ilość spożywanych kalorii.
A może stewia?
Stewia to roślina z rodziny astrowatych występująca w Ameryce Południowej i Środkowej – stosowana przez mieszkańców od wieków jako środek słodzący. Jest słodka dzięki glikozydom stewiolowym – związkom, które występują w liściach i łodygach tej rośliny. A jest naprawdę słodka – jest nawet do 300 razy bardziej słodka od zwykłej sacharozy! Jedna łyżeczka sproszkowanych liści stewii odpowiada szklance cukru. Na dodatek nie zawiera kalorii i nie powoduje próchnicy!
Do 2010 roku sądzono, że glikozydy stewiolowe są szkodliwe: uważano, że mogą być rakotwórcze i mieć negatywny wpływ na rozwój płodu. Jednak Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) stwierdził, że stosowania stewii jest bezpieczne. 11 listopada 2011 r. Komisja Europejska oficjalnie uznała stewię za dodatek do żywności o numerze E960, przy czym ustalono dopuszczalne dzienne spożycie (ADI – Acceptable Daily Intake) na 4 mg na kilogram masy ciała.
Jednak badania przeprowadzone przez JECFA (Joint Experts Committee on Food Additives) w celu określenia poziomu ADI wykazały, że nawet spożycie 100 razy wyższej dawki stewii nie ma negatywnego wpływu na zdrowie.
Stewię można kupić pod postacią proszku, płynu, w tabletkach lub w liściach. Warto przed kupnem sprawdzić dokładnie skład produktu, ponieważ niektórzy producenci dodają do stewii słodziki.
Ciekawostka – stewię można hodować w domu w doniczkach lub w ogródku. Bez problemu poradzi sobie w naszym klimacie. Świeże liście stewii można dodawać do potraw, sałatek i napojów. Liście na susz zbieramy jesienią, wtedy są najsłodsze.